Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej UW
Archeologia nauką wspierającą
rozwój społeczny i ekonomiczny
Archeologia jest nie tylko nauką
lecz także narzędziem wspierającym rozwój społeczny i ekonomiczny
Izabela Blimel: Jakie są pana główne cele jako dyrektora Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej UW?
Dr hab. Artur Obłuski, prof. UW, dyrektor Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej UW:
Moim głównym celem jako dyrektora Centrum jest zapewnienie rozwoju tej instytucji, której zarządzanie powierzył mi rektor UW. W środowisku naukowym, szczególnie w dziedzinach humanistycznych, to ludzie i ich zaangażowanie są kluczowi dla postępu. Podczas gdy nauki ścisłe opierają się głównie na laboratoriach i technologiach. Dlatego też moim celem jest troska o rozwój tej instytucji, która dziś odnosi sukcesy. Ale nie zawsze tak było, ponieważ gdy objąłem stanowisko dyrektora sześć lat temu, Centrum było na skraju zaniku, a poprzedni rektor nawet rozważał jego likwidację. Wtedy zatrudnionych było nieco ponad 15 osób. Obecnie liczba pracowników wzrosła do 50. Dodatkowo, dzięki umiejętności pozyskiwania zewnętrznych źródeł finansowania, nie obciążamy budżetu Uniwersytetu Warszawskiego, co uznaję za nasze spore osiągnięcie. Nasze zaangażowanie przyczyniło się także do wysokiej oceny dyscypliny archeologii na UW. W wyniku przeprowadzonej ewaluacji działalności naukowej otrzymaliśmy kategorię A. Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej UW jest jedynym miejscem na mapie kraju, któremu przyznano granty od Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych (ERC) w dziedzinie archeologii. Jesteśmy też jednym z trzech najlepszych ośrodków archeologicznych w kraju, co stanowi powód do dumy dla nas i Uniwersytetu Warszawskiego.
I.B.: W jakich rejonach świata znajdują się stacje badawcze CAŚ UW?
A.O.: CAŚ UW posiada obecnie 5 Stacji Badawczych w 4 krajach: Gruzji, Sudanie, Egipcie i na Cyprze oraz kilkadziesiąt projektów w sumie w 11 krajach regionu od Maroka po Armenię. Polscy badacze są obecni w Egipcie od ponad 80 lat. Prowadzimy tam zarówno badania wykopaliskowe, jak i projekty konserwatorskie, które służą zabezpieczeniu dziedzictwa kulturowego. Wiele filmów o Egipcie, zachęcających turystów do zwiedzania, przedstawia Świątynię Królowej Hatszepsut, która stanowi symbol tego kraju i właśnie tę świątynię wspólnie odbudowujemy. Historyczne zdjęcia świątyni z początku wieku pokazują, że była ona w stanie ruiny. Obecnie świątynię Hatszepsut w Egipcie odwiedza rocznie aż dwa miliony osób! Nasze badania archeologiczne mają bezpośredni wpływ na rozwój regionu, co przekłada się na wzrost dochodów danego kraju. Gdyby na tych obszarach stało jedynie kilka kolumn, nie przyciągnęłoby to zbyt wielu turystów. Jednakże dzięki odkryciom archeologicznym, liczba odwiedzających w danym kraju rośnie. Ludzie przybywają, zachwycają się i kupują różnorodne pamiątki. Wiadomo, że turysta musi też coś zjeść czy być przewiezionym na wielbłądzie. To wszystko wpływa na rozwój sektora turystycznego. Inna nasza flagowa ekspedycja pracowała w Palmyrze, w Syrii. Nasi badacze mają na tych terenach znaczący wkład w ratowanie dóbr dziedzictwa kulturowego ludzkości. Mamy nadzieję, że w przyszłości będziemy mogli tam wrócić, mimo że prace badawcze zostały wstrzymane z powodów politycznych. Kolejnym istotnym miejscem jest Pafos na Cyprze. To miasto zyskało na znaczeniu dzięki badaniom archeologicznym, które rozpoczęliśmy tam w latach sześćdziesiątych, odkrywając wspaniałe mozaiki. Władze cypryjskie zdecydowały, że chcą uczynić Pafos ważnym centrum turystycznym, wybierając je jako perełkę do zwiedzania, między innymi, ze względu na bogate stanowisko archeologiczne. Turyści, oprócz wypoczynku na słonecznym Cyprze, mogą cieszyć się dodatkowymi atrakcjami. Kiedyś była to zwykła wieś, ale m.in. dzięki naszym wykopaliskom, przekształciła się w duże, tętniące życiem miasto. Na całym świecie istnieje wiele takich wyjątkowych miejsc. Jednym z nich jest także Aleksandria, której starożytna sława zachwyca ludzi od wieków. W trakcie naszych prac odkryliśmy tam najstarszą na świecie uczelnię. Istnieje wiele podobnych perełek, nad którymi pracujemy. Są to nasze projekty flagowe, gdzie staramy się zachować ich niepowtarzalny charakter i wartość historyczną. Chcemy, aby rozwój i postęp, dzięki naszym odkryciom archeologicznym, nastąpił również w Sudanie. Nasze odkrycie średniowiecznych malowideł w Starej Dongoli w Sudanie znalazło się w TOP 10 wśród dziesięciu najważniejszych wydarzeń archeologicznych 2023 roku, według prestiżowego amerykańskiego magazynu „Archeology”. Aby nasz projekt był źródłem rozwoju, potrzebne są nie tylko badania archeologiczne w ścisłym tego słowa znaczeniu, lecz także należyte zabezpieczenie tego, co odkrywamy. W tym zakresie współpracujemy z Akademią Sztuk Pięknych w Warszawie oraz Politechniką Warszawską.
I.B.: Proszę powiedzieć, jak ewoluuje archeologia, mam na myśli podejście archeologów do społeczności lokalnych, w których prowadzone są wykopaliska?
A.O.: Chciałbym zwrócić uwagę na zmiany w podejściu do archeologii. Przez długi czas traktowano ją w sposób nie zawsze zrównoważony. Często zdarzało się, że zespoły archeologiczne z bogatych krajów prowadziły wykopaliska w biedniejszych regionach, przywożąc zabytki do swoich krajów. W rezultacie lokalna społeczność nie czerpała z tego żadnych korzyści. Postanowiliśmy zmienić tę sytuację i nadać archeologii nowy wymiar, w którym staje się ona czynnikiem rozwoju dla danego państwa czy regionu. Uważam, że turystyka może być kluczowym sektorem gospodarki, który zawsze będzie się rozwijał. Jestem przekonany, że archeologia ewoluuje w kierunku, który przynosi korzyści społecznościom lokalnym. Wydaje się, że obecnie wartość archeologii jest postrzegana nie tylko przez pryzmat naukowych odkryć, ale także jako narzędzie do promocji rozwoju społeczno-gospodarczego. Integracja archeologii z sektorem turystycznym może przyczynić się do wzrostu świadomości kulturowej, promocji dziedzictwa oraz generowania dochodów.
Dobrym przykładem na to, jak nasze badania i odkrycia archeologiczne przyczyniają się do rozwoju kraju, są wspomniane już odkrycia w Sudanie. Dziś wiemy, jak ważne jest, by skupiać się i rozumieć, co jest interesujące również dla lokalnej społeczności muzułmańskiej. Widzimy także, że różnice religijne i kulturowe wpływają na podejście do badań. Po pierwsze dlatego, że islam sudański też ma długą, wielowiekową przeszłość. Przed zmianą podejścia lokalny przywódca religijny odwiedzał naszą placówkę, zachęcając robotników do przerwania pracy, ponieważ mieliśmy rzekomo nawracać ich na chrześcijaństwo. Jednak, gdy rozpoczęliśmy prace konserwacyjne przy najstarszym meczecie w Sudanie, położonym niedaleko naszej ekspedycji, zrozumiał, że zależy nam na lokalnej społeczności, zwłaszcza na wiosce obok. Trzeba pamiętać, że Sudan jest jednym z ośmiu najbiedniejszych krajów na świecie. Dla naszych sąsiadów życie codzienne, które jest bardzo trudne, ma największe znaczenie. Dlatego dla mnie bardzo istotne jest, aby ci ludzie czerpali korzyści finansowe z naszej obecności i działań na miejscu. W tym celu zaangażowaliśmy lokalne kobiety, zachęcając je do powrotu do tradycyjnego rzemiosła, takiego jak wyplatanie koszy, które zostały wyparte przez plastikowe wyroby chińskie, a następnie sprzedawane turystom. Przed wybuchem wojny Dongolę rocznie odwiedzało około 2000 zagranicznych turystów. Dlatego wraz z mieszkańcami współpracujemy w tworzeniu infrastruktury turystycznej, np. otworzyliśmy „start-up” hotelowy. Chcieliśmy sprawdzić, czy ten pomysł się przyjmie. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę – przez cały sezon turystyczny było pełne obłożenie. Dzięki temu inne rodziny w wiosce zaczynają myśleć o tworzeniu swoich hoteli oraz innych atrakcji dla przyjezdnych. To pokazuje, że nasze działania generują efekt kuli śnieżnej. Kiedyś było tak, że wycieczki przejeżdżały przez to stanowisko i w trzy godziny zwiedzały to miejsce, po czym wyjeżdżały na nocleg do oddalonego 200 km hotelu, a więc w tym regionie nie pozostawały żadne pieniądze. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Jednocześnie zależy nam na ochronie zarówno ludności, jak i krajobrazu. Chcemy zadbać o to, żeby nie doszło do sytuacji, w której duże firmy turystyczne budują hotele, a lokalna społeczność jest zatrudniana do najprostszych prac za niskie wynagrodzenie. Obserwowaliśmy już takie przypadki na świecie. Na przykład w Wietnamie, gdy stanowisko archeologiczne zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, natychmiast zainteresowanie tym regionem wykazał duży biznes turystyczny, który kupował tereny i budował hotele. W takiej sytuacji urok stanowisk archeologicznych osadzonych w dziewiczej przyrodzie, którą turyści przyjeżdżają podziwiać, szybko zanika.
I.B.: Czy, pana zdaniem, współpraca z lokalną społecznością muzułmańską ma wpływ na badania?
A.O.: Wykopujemy wiele artefaktów, których nie rozumiemy, o których nie mamy pojęcia, do czego służyły. Oni nam pomogli je zidentyfikować, bo np. pamiętali, jak podobnego narzędzia używała ich babcia. Społeczność dzieli się też z nami swoimi archiwami rodzinnymi, tradycjami ustnymi, które okazują się ważne dla naszych badań. Przykładowo szejch powiedział mi kiedyś, że „nadchodzą czasy Kudanbesa”. Zastanawiałem się: co to oznacza? Okazuje się, że to powiedzenie, które przetrwało 700 lat i sięga czasów króla Kudanbesa, rządzącego Makurią, gdy Mamelukowie wielokrotnie łupili stolicę tego kraju, Dongolę. To były bardzo ciężkie czasy, „czasy Kudanbesa” – i w ten sposób mówią do dziś lokalni mieszkańcy.
I.B.: Proszę dokładniej opowiedzieć o odkryciach w Starej Dongolii.
A.O.: Stara Dongola, to stanowisko archeologiczne położone w dzisiejszym Sudanie, w miejscu, w którym znajdowało się miasto Tungul, staronubijska stolica Makurii, potężnego średniowiecznego państwa afrykańskiego. Wśród Europejczyków, zwłaszcza w kulturze zachodniej, istnieje często stereotyp, że Afryka była zacofanym krajem, który został „wyciągnięty z epoki kamienia” przez Europejczyków. To jednak fałszywe przekonanie. Afryka straciła swoje znaczenie dopiero w okresie rewolucji przemysłowej, gdzieś od późnego średniowiecza, gdy Europa zaczęła się dynamicznie rozwijać, a Afryka zaczęła tracić na znaczeniu. Jednak przed tym okresem Afryka była krajem o bogatej historii i znaczącej kulturze.
Miasto, w którym prowadzimy wykopaliska, to stolica Królestwa – samo miasto nosi nazwę Dongola. Było to miasto, w którym rezydował król i kontrolował królestwo o powierzchni porównywalnej do połączonych Hiszpanii i Francji. Było to ogromne miasto, które w XI wieku było porównywane do Paryża, zajmując powierzchnię 200 hektarów. Kiedy nasi przodkowie biegali po lasach i ubierali się w skóry, mieszkańcy Dongoli budowali miasta otoczone murami o wysokości 10 i grubości 5 metrów. Jednak ich kultura zaczęła wygasać około XIII wieku. Dongola jest ważną perłą w naszych badaniach w Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej. Nasze ostatnie odkrycia dokonane w zeszłym roku udowodniły, że to miasto nie było marginesem w świecie chrześcijańskim. Odkryliśmy tam malowidła niespotykane na skalę światową, malowidła, które nie mają analogii w sztuce chrześcijańskiej. To świadczy o tym, że mieszkańcy Dongoli nie byli tylko biernymi odbiorcami kultury śródziemnomorskiej, czy religii chrześcijańskiej, ale także aktywnie tworzyli swój własny świat, nawet gdy zostali odcięci od Bizancjum przez Arabów.
Ludność Dongoli głównie rozwijała malarstwo. Niespodziewanie natknęliśmy się na enigmatyczny zespół pomieszczeń z cegły suszonej, którego wnętrza pokryte były scenami figuralnymi unikatowymi w malarstwie chrześcijańskim. Odkrycia dokonano podczas eksploracji domów z epoki Funj (XVI-XIX w. n.e.). Pod podłogą jednego z domów znajdował się otwór prowadzący do niewielkiego pomieszczenia, którego ściany ozdobiono unikatowymi przedstawieniami. Malowidła ukazują Matkę Boską, Chrystusa, a także scenę prezentującą króla nubijskiego, Chrystusa i archanioła Michała. Nie jest to jednak typowe przedstawienie protekcji władcy nubijskiego przez świętych i archaniołów. Król kłania się zasiadającemu na obłokach Chrystusowi całując jego dłoń. Władcę wspiera archanioł Michał, którego rozłożone skrzydła otaczają opieką zarówno króla jak i samego Chrystusa. Scena taka nie ma analogii w malarstwie nubijskim. Dynamizm i intymna bliskość króla i świętych postaci kontrastuje z hieratycznością scen ukazanych na ścianach bocznych. Postać Matki Boskiej umieszczona po stronie północnej także nie należy do typowego repertuaru przedstawień Marii w sztuce nubijskiej. Matka Boska, ukazana w dostojnej pozie, odziana jest w ciemne szaty. W jej dłoniach dostrzec można krzyż i księgę. Na przeciwległej ścianie przedstawiony jest Chrystus. Jego prawa dłoń ukazana jest w geście błogosławieństwa, a w lewej trzyma zachowaną fragmentarycznie księgę. Malowidła znalezione w Starej Dongoli są niezwykłe i nie przypominają żadnych innych obrazów znanym w świecie kultury chrześcijańskiej, bizantyńskiej czy zachodniej. To oznacza, że Nubijczycy tworzyli swoją własną kulturę w oparciu o kanony chrześcijaństwa. Warto podkreślić, że Nubijczycy nawrócili się na chrześcijaństwo już w połowie VI wieku. Ich kultura rozwijała się przez 800 lat, a potrafili posługiwać się trzema językami: swoim ojczystym, który nazywamy staronubijskim, do kontaktów handlowych z Egiptem oraz kontaktów duchowych używali języka koptyjskiego, a do liturgii używano języka greckiego, którego znajomość w Nubii zachowała się do XIV wieku1. Najważniejsze było zabezpieczenie unikalnych malowideł. Niestety, trwający w Sudanie konflikt uniemożliwia nam prowadzenie dalszych badań w Starej Dongoli. Mimo to, odkrycie to stanowi niezwykle cenne źródło wiedzy o średniowiecznej kulturze nubijskiej i relacjach między Nubijczykami a europejską kulturą chrześcijańską.
I.B.: Jak budowanie marki Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej, na czym skutecznie się pan koncentruje, wpływa na markę Uniwersytetu Warszawskiego?
A.O.: Jestem bardzo zadowolony z faktu, że konsekwentnie budujemy markę Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Po przeprowadzeniu wstępnej analizy rozpoznawalności tylko w mediach społecznościowych, dowiedzieliśmy się, że informacje o Centrum dotarły, tylko w 2022 roku, do 40 milionów ludzi na całym świecie. Niestety, nie posiadamy zwrotnej informacji od innych mediów, takich jak telewizja czy radio, które mają znaczący zasięg i gdzie były publikowane wywiady oraz informacje na temat naszych odkryć. To sugeruje, że gdybyśmy uwzględnili te media, liczba mogłaby wzrosnąć o kilkadziesiąt milionów. Jest to ważne, ponieważ nie wszyscy na świecie muszą być świadomi istnienia Uniwersytetu Warszawskiego, a archeologia ma potencjał, aby rozsławić naszą Alma Mater poprzez prowadzone na całym świecie wykopaliska. Unikalne odkrycia archeologiczne przyciągają uwagę ludzi i mogą pomóc w budowaniu rozpoznawalności i prestiżu Uczelni. Dzięki Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej archeologia znalazła się w pierwszej setce najlepszych uniwersytetów na świecie.
I.B.: Kiedy rozpoczęła się pana przygoda z archeologią? Czy to był przypadek?
A.O.: To nieprzypadkowe, że wybrałem ścieżkę archeologii. Już jako dziecko marzyłem o tym, że zostanę archeologiem. Może przygody Indiany Jonesa zainspirowały mnie do zgłębiania tajemnic tej dziedziny, a może coś innego. Pamiętam, że przeczytałem książkę „Bogowie, groby, uczeni” autorstwa C.W. Cerama – to fascynująca opowieść o najważniejszych odkryciach archeologicznych w historii. Później, okazało się, że wiele osób z mojego pokolenia rozpoczęło swoją przygodę z archeologią od tego właśnie momentu. Już w szkole podstawowej zainteresowałem się tematyką archeologii, a że nie pochodzę z rodziny akademickiej, to musiałem budować wszystko od podstaw. W Polsce, w latach dziewięćdziesiątych wielu rodziców miało przekonanie, że wybierając liceum, nie osiągnie się zbyt wiele, więc lepiej iść do szkoły przygotowującej do konkretnego zawodu. Jednak moja nauczycielka ze szkoły podstawowej przekonała moich rodziców, że szkoda mnie wysyłać do technikum, więc trafiłem do liceum, do klasy o profilu fizyczno-matematycznym. Podobnie było przy wyborze studiów – sugerowano mi, aby iść na prawo lub ekonomię, ale postanowiłem wybrać to, co naprawdę kocham. Zamiast zdawać egzamin na studia ekonomiczne, wybrałem egzamin na archeologię. Ale nawet na studiach nie było łatwo, ponieważ moje zainteresowania skupiały się na archeologii poza granicami Polski. W tamtych czasach na Uniwersytecie nie było środków finansowych na opłacanie wyjazdów zagranicznych dla studentów, więc musiałem szukać sponsorów, którzy by opłacili moje wyjazdy na wykopaliska. Pierwszy bilet na wykopaliska do Egiptu kosztował mnie 1650 zł, co w tamtych czasach odpowiadało czterem miesięcznym wynagrodzeniom mojego ojca. Zbierałem pieniądze na ten bilet przez dwa lata, aby móc wreszcie pojechać na wykopaliska. Pamiętam też czasy lat dziewięćdziesiątych, kiedy ojciec stracił pracę, a ja musiałem zacząć zarabiać pieniądze. Zatrudniłem się w administracji publicznej, pracując w różnych ważnych instytucjach, takich jak: Kancelaria Premiera, Ministerstwo Finansów czy Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Archeologię robiłem równolegle, często po powrocie z pracy. Moja praca przypominała trochę pracę strażaka, gaszącego pożary i naprawiającego sytuacje kryzysowe. Zawsze staram się angażować w swoją pracę na 100%, zarówno w administracji, jak i archeologii. Kiedy przychodziło do nowych wyzwań, byłem gotowy na ich podjęcie. Szczęśliwie, miałem możliwość umówienia się z kolejnymi szefami, co do moich okresowych wyjazdów na wykopaliska, które trwały przez sześć tygodni corocznie w styczniu. Zgodnie z obowiązującymi przepisami dla mianowanego urzędnika służby cywilnej przysługiwał mi 40 dniowy urlop, który poświęcałem na swoja wielką pasję – archeologię.
Podsumowując, moje doświadczenie w administracji pozwala mi na zrozumienie jej mechanizmów. Jako naukowiec, jestem jednocześnie zaznajomiony zarówno z aspektami administracyjnymi, jak i finansowymi instytucji publicznych. Uważam, że potrafię poruszać się w obu światach, co jest bardzo ważną umiejętność w dzisiejszych czasach. Wiele lat spędzonych w administracji publicznej daje mi pewien rodzaj wrażliwość na to, że archeologia może być czymś więcej. Archeologia ma potencjał, może być motorem rozwoju społecznego i gospodarczego. Poprzez jej badania i odkrycia możemy nie tylko odkrywać naszą przeszłość, ale także rozwijać sektor turystyczny danego kraju. Dzięki odpowiedniemu wykorzystaniu dziedzictwa archeologicznego możemy przyciągać turystów, tworzyć miejsca pracy i rozwijać lokalną infrastrukturę. Archeologia staje się więc nie tylko nauką, lecz także narzędziem wspierającym rozwój społeczny i ekonomiczny.
I.B.: Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów oraz fascynujących odkryć na polu archeologii, które przyniosą światową sławę.
Fot. dr A. Obłuski – zasoby własne CAŚ UW
Fot. Malowidło król Dawid (Stara Dongola) – A. Chlebowski
Fot. Malowidło Maryja (Stra Dongola) – M. Skarżyńska
Fot. Hieroglify (Stara Dongola) – D. Wieczorek