Biznes to ludzka rzecz
Biznes to ludzka rzecz, a współczesny menedżer musi być przede wszystkim doskonałym psychologiem
Izabela Blimel: Jak ważne w biznesie są sprawy czysto ludzkie, po prostu zainteresowanie się człowiekiem? Dlaczego mamy tak mocną potrzebę, aby ktoś interesował się nami nie tylko na poziomie prywatnym, ale i zawodowym?
Wojciech Eichelberger, psycholog, psychoterapeuta i trener; współtwórca i dyrektor Instytutu Psychoimmunologii w Warszawie: Okazuje się że w portfelach kompetencyjnych wybitnych liderów biznesu światowego, w nowoczesnych światowych korporacjach, umiejętności związane z psychologią, zarządzaniem sobą, zarządzaniem relacjami z ludźmi, zarządzanie własnymi emocjami, stanowią około 60 % całego wyposażenia menedżera. Współczesny menedżer musi być przede wszystkim doskonałym psychologiem, aby umiejętnie rozpoznawać ludzkie możliwości i ludzkie ograniczenia, umieć tworzyć dobrze dobrane zespoły, motywować ludzi oraz organizować im mądrze pracę. Nie musi posiadać kompletnej wiedzy na każdy temat, ponieważ zawsze może powołać odpowiednich ekspertów. Najważniejszą rolą menedżera jest zarządzanie, który tak naprawdę zajmuje się zarządzaniem ludźmi.
I.B.: A więc czy to może w praktyce oznaczać, że biznesu od psychologii nie da się oddzielić?
W.E.: Biznesu nie da się oddzielić od człowieka, a wszędzie tam gdzie pojawia się człowiek obecna jest psychologia.
I.B.: Czy można zaryzykować stwierdzenie, że tak naprawdę budowanie przedsiębiorstwa to budowanie relacji między ludźmi?
W.E.: Czynnik ludzki staje się coraz ważniejszy, szczególnie ze względu na wzrastające obciążenia, którym jesteśmy poddawani każdego dnia. Mam tutaj na myśli ogromną ilość przetwarzanych informacji, ciągłość zmian, restrukturyzacje w organizacjach, pojawiające się na rynkach nowe technologie. W wyniku tak dynamicznych zmian ludzie są poddani dużej presji i w tym kontekście solidne zarządzanie ludźmi oraz dobre organizowanie im pracy staje się ważniejsze niż kiedykolwiek.
I.B.: A jak to jest z pracownikiem w firmie, który przecież ma niepodważalną potrzebę bycia zauważanym, dostrzeganym, dlaczego dbałość o pracownika jest tak ważna?
W.E.: To jest ludzka rzecz. Wśród menedżerów musi wzrastać świadomość na temat niezbywalnych potrzeb ludzkich, jakie należy brać pod uwagę. Jeśli te potrzeby nie będą w żaden sposób adresowane to poziom frustracji i poziom stresu wzrośnie, co w efekcie doprowadzi do pojawienia się bardzo silnych napięć międzyludzkich. Nie tylko między zarządzającym i zarządzanymi, ale także wystąpią poziome napięcia i zakłócenia, co może doprowadzić do sytuacji, w której wszystko przestanie prawidłowo funkcjonować. Nawet najlepiej zorganizowana produkcja czy przedsiębiorstwo w sensie struktury, komunikacji, finansów nie przetrwają, jeśli nie zadba się o ludzi, jeśli nie wystąpi troska o ten czynnik ludzki.
I.B.: Przejdźmy do praktyków, zarządzających – jaka jest Pana obserwacja na następujący temat: na ile polscy menedżerowie posiadają świadomość ważności występowania czynnika psychologicznego w zrządzaniu organizacją?
W.E.: Z tym bywa różnie. Są firmy – filie wielkich korporacji, które już korzystają z wytwarzanej przez stulecia kultury firmy matki. Z takiego punktu widzenia jest to bardzo dobra okoliczność i możliwość zdobywania wiedzy przez polskich menedżerowie poprzez czerpanie z modelów zarządzania budowanych na podstawie wieloletnich doświadczeń. Tak więc w tym sektorze możemy dokonać skoku. Natomiast w firmach wyłącznie z polskim korzeniami, które powstawały na terenie naszego kraju i są zarządzane przez menedżerów, którzy nie pracowali w zagranicznych korporacjach, to może okazać się, że czynniki ludzkie są lekceważone. Z mojego doświadczenia taki stan rzeczy wynika z samego podejścia Polaków do psychologii. Psychologia nadal uważana jest za coś podejrzanego i nie jest doceniana jej społeczna rola w budowaniu, a następnie w procesie rozwoju organizacji. Mam tutaj na myśli ważną rolę psychologii jaką odrywa nie tylko w biznesie, ale także w sporcie, edukacji, lecznictwie, komunikacji czy mediach. Psycholog jest ciągle kimś, kto utrudnia robotę, bo zwraca uwagę na człowieka. Nadal w Polsce tak jest. Myślę, że zmiany w tym obszarze powinny następować znacznie szybciej.
I.B.: Jak pan uważa, z czego to wynika? Czy z naszej mentalności czy z ograniczonego dostępu do informacji na temat psychologii, czy może z samej działalności psychologów,którzy nie do końca potrafią się zaprezentować na rynku w Polsce w tych wszystkich dziedzinach, o których Pan wspomniał?
W.E.: Wynika to po części ze wszystkich tych powodów, ale także w dużym stopniu z historii. W dobie komunizmu psychologia i w szczególności psychoterapia były uważane za jakąś burżuazyjną naukę, która niewiadomo dlaczego twierdziła, że ludzie mimo, iż żyją w komunizmie to mogą być nieszczęśliwi. To już było podejrzane. Psychologia postrzegana była jako zagrożenie ustrojowe, ponieważ z definicji komunizmu wynikało, że uszczęśliwia on wszystkich ludzi. Psychologia nie miała nigdy dobrej prasy i przebijała się dość długo. Kiedy zaczynałem studiować we wczesnych latach 60 –tych zeszłego stulecia, psychologia nie istniała na uczelniach jako odrębny wydział, ale stanowiła część pedagogiki. To było niesamowite, ponieważ w tamtych czasach na świecie psychologia rozwijała się nieprawdopodobnie szybko i już dawno miała bardzo ugruntowaną pozycję. Była obecna niemalże we wszystkich dziedzinach społecznego życia. Obecnie psychologia i psychoterapia w przestrzeni publicznej i w świadomości społecznej zaczyna się przebijać lecz ciągle nie ma zbyt dobrego marketingu i PR – u.
I.B.: Jakby Pan scharakteryzował działalność Instytutu Psychoimmunologii, biorąc pod uwagę to, w czym instytut się specjalizuje?
W.E.: Pracowałem przez lata głównie jako psychoterapeuta. Od momentu zmian ustrojowych czyli od 1989 roku do gabinetu zaczęli przychodzić biznesmeni. Ludzi, którzy zmagali się z budowaniem zrębów kapitalizmu w Polsce. To było ewidentne, że są to ludzie, którzy potrzebują bardzo dużego wsparcia psychologicznego. Ponieważ inaczej zapracują się na śmierć. Już w Laboratorium Psychoedukacji stworzyłem program – warsztaty na temat odporności na stres. Powstał wówczas program „8 O”, który jest naszym flagowym statkiem. Poczułem w pewnym momencie, że dobrze jest pracować w gabinecie terapeutycznym i pomagać 15 osobom tygodniowo, ale rzeczywistość krzyczy o pomoc. Są tłumy ludzi, którzy nie mają żadnego dostępu do podstawowej wiedzy psychologicznej, do podstawowych zasad psychologicznego myślenia o sobie, o własnych możliwościach, o własnej wydolności i o własnych ograniczeniach. Stąd 6 lat temu powstał pomysł stworzenia IPSI. Zajmujemy się głównie humanizowaniem biznesu, a w szczególnie menedżerów, po to, aby wspomóc ich w ciężkiej pracy i doli. Podstawową naszą działalnością w obrębie stresu jest profilaktyka, ale także zajmujemy się lecznictwem. Ponieważ trafiają do nas ludzie, którzy nie wytrzymali tego ciśnienia i dziś trzeba im pomóc stanąć na nogi, po prostu dojść do siebie
Oprócz tego wprowadzamy wątek inteligencji emocjonalnej czyli zarządzanie sobą i relacjami z ludźmi, zarządzanie emocjami. Promujemy różne warsztaty na temat zarządzania wartościami w biznesie. Nie wartością w sensie pieniądza, tylko wartościami w sensie aksjologicznym. Ten obszar w biznesie jest trudnym i zaniedbanym tematem. Jeśli biznes jest podporządkowany wyłącznie robieniu zysku i ci, którzy robią ten biznes nie oglądają się na koszta psychologiczne, społeczne, ekologiczne i aksjologiczne, które się z tym wiążą, to się kończy prędzej czy później jakąś tragedią dla samych tych ludzi, którzy to robią. Biznes musi coraz uwzględniać fakt, że praca powinna zajmować tyle miejsca w życiu człowieka, aby nie zaprzeczała systemem wartości człowieka. Nie może się kłócić z jego podstawowa wrażliwością czy z psychologicznymi potrzebami. Praca nie może być źródłem permanentnych wyrzutów sumienna.
I.B.: To oznacza, że praca to nie może być czymś na zasadzie: robię, bo muszę…
W.E.: …bo nie mam innego wyjścia. Robię i nie oglądam się na skutki, na to, że po prostu trupy się rozprzestrzeniają gęsto wokół. Dotyczy to przede wszystkim tematu spójności wewnętrznej ludzi zarządzających biznesem. Szalenie ważne jest, żeby oni mieli poczucie działania w zgodzie z wartościami, które cenią. I przede wszystkim, żeby te wartości sobie uświadomili.
I.B.: Jakie wartości są tak bardzo ważne i czy menedżerowie posiadają pewien określony system wartości?
W.E.: Na ogół są to ludzie światli i wrażliwi, ale akurat w tym obszarze nie do końca jest to wszystko uświadomione. Działalność naszego Instytutu w zakresie wartości jest wynikiem także naszego doświadczenia w pomaganiu ludziom w radzeniu sobie ze stresem. Okazuje się, że taka wewnętrzna niespójność, niezgodność działania w obszarze pracy z wartościami i sumieniem powoduje ogromne napięcia wewnętrzne, stres, autostres. Są to niezwykle silne oddziaływania na człowieka, które mogą doprowadzić do poważnych cierpień, chorób, a nawet śmierci. Uwrażliwiamy więc również na ten aspekt zagadnienia. W IPSI pracujemy w dziedzinach stresu, inteligencji emocjonalnej i zarządzaniu wartościami. Są to nasze podstawowe kierunki działania. Również zarządzanie własnym życiem czyli nawigacja życiem związana jest z wyznaczanie sobie życiowych celów. Mam tutaj na myśli nie tylko cele związane z sukcesem zawodowym, ale także i te nawiązujące do refleksji na temat: jak sukces zawodowy ma się do sukcesu życiowego i do tego, abyśmy mogli w tej trzeciej połowie życia uznać je za wystarczająco w tym stopniu spełnione.
I.B.: Czy ma pan na myśli spełnienie zarówno w życiu prywatnym i zawodowym? Przecież często bywa tak, że w życiu zawodowym wszystko układa się pomyślnie, a w osobistym już mniej lub odwrotnie?
- E.: Chodzi tutaj o życie jako całość. Ten temat dotyczy słynnej problematyki balansu pomiędzy pracą a życiem tzw. work – life balance. W tym kontekście postrzegania życia jako całości bardzo uwrażliwiamy ludzi na zagadnienia związane z refleksją na temat życia – nie można przecież całego swojego życia stawiać na jednej nodze. To znaczy postawić na przykład wyłącznie na sukces zawodowy, ponieważ w którymś momencie to się źle kończy. Taka postawa jest niewystarczającym źródłem poczucia spełnienia.
I.B.: Czy z perspektywy pana doświadczenia zdarzają się ludzie w pełni spełnieni…
W.E.: Nie chodzi tutaj o bycie w pełni spełnionym, choć każdemu tego życzę. Przede wszystkim chodzi o zachowanie proporcji. Ważne jest, aby poziom frustracji i konfliktu wewnętrznego nie przekroczył pewnej wartości już groźnej dla zdrowia psychicznego, fizycznego i dla życia.
I.B.: Czy jest możliwe efektywne zarządzanie przez menedżera o niskim poczuciu wartości? Jakie to może mieć konsekwencje? Czy poczucie wartości własnej jest kluczem do sukcesu? Jakie znaczenie ma poczucie wartości w czynieniu biznesu, w realizowaniu siebie, swoich planów i przedsięwzięć?
W.E.: Jest to bardzo ważny temat i jeśli nie zostanie odpowiednio zagospodarowany przez ludzi pracujących ciężko w biznesie, to może skutkować katastrofą dla jednostki zmagającej się z rzeczywistością. Zauważono i potwierdzają to różne badania, że ludzie, którzy zapracowują się ponad wszelką normę, konieczność i podstawowy rozsądek – to są ludzie z nieuporządkowanymi sprawami z obszaru poczucia wartości własnej. Wszystkie nasze działania zarówno w sferze osobistej jak i zawodowej bardzo się z tym tematem łączą. Tak zwany pracoholizm w 100 % wynika z tego, że ktoś próbuje kompensować swoje niskie poczucie wartości własnej zdobywanym po trupach, a właściwie po własnym trupie, sukcesem w pracy. Sprawa poczucia wartości jest bardzo ważna – zajmujemy się tym zagadnieniem bardzo pilnie podczas naszych warsztatów. Również tak zwana asertywność zależy w dużej mierze od poczucia wartości własnej. Jeśli ktoś tym nie zajmie to nie odkryje swojej prawdziwej wartości. I choć wyposażylibyśmy go w odpowiednie narzędzia w celu zachowań asertywnych, on i tak nadal nie będzie się zachowywał asertywnie.
Tutaj bardzo często trzeba przyjrzeć się człowiekowi, dlatego w IPSI zajmujemy się psychoterapią i ludźmi, którzy poczują potrzebę głębszego sięgnięcia w swoje psychiczne uwarunkowania. Tutaj mają taką okazje i możliwość. W naszej ofercie zawarty jest także coaching – narzędzie ułatwiające radzenie sobie ze zmianami. Coching stanowi bezpieczny i przyjaznym pomost, zaś jego naturalnym przedłużeniem może być psychoterapia, jeśli zajdzie taka potrzeba. Natomiast poprzez life coaching pomagamy ludziom nie tracić ich życiowych celów z pola widzenia.
I.B.: Czy można odzyskać poczucie wartości własnej?
W.E.: Zdrowe poczucie wartości własnej w niewielkim stopniu zależy od okoliczności zewnętrznych. Nie chodzi tu o wielkościowe określenie, ale o urealnione poczucie wartości własnej, które nie podlega innym wahaniom na skutek jakiś okoliczności zewnętrznym. Więc jeśli ktoś straci pracę – to straci i musi sobie wziąć do serca feedback, który się z tym wiąże. I jeśli uzna, że jest to coś, co się z tym wiąże, co go dotyczy – szuka innej racy i nie specjalnie się załamuje. Chodzi właśnie o takie poczucie wartości własnej. Nie trzeba go nawet budować, można je odkrywać w sobie na drodze uczestniczenia w rożnych warsztatach. W programie „8O” podejmujemy temat oparcie w sobie, który dotyczy poczucia wartości własnej. W coachingu zajmujemy się poczuciem wartości, nie mówiąc już o psychoterapii. Również w treningach i warsztatach, które dotyczą zarządzania wartościami dotykamy tego tematu, gdyż jest rzeczą naturalną, że w ramach tych wartości, które są dla nas ważne wartością jesteśmy sami dla siebie. Bycie wartością samym dla siebie jest istotą naszego celu, do którego powinniśmy dążyć, gdyż wtedy po prostu nie zaangażujemy się w działania czy w sytuacje, które z tym poczuciem wartości będą w konflikcie.
I.B.: Co motywuje ludzi do tego, żeby robili to, co robią? Czy rzeczywiście jest tak jak to czasami ludzie mówią, że najsilniejszym motywatorem są pieniądze? A inni, że pieniądze są drugorzędne, a najważniejsza jest satysfakcja? Skąd więc takie przekonania?
W.E.: Nie, to nieprawda. Jeśli pieniądz jest najsilniejszym motywatorem, to jest to podejrzana sytuacja, działalność na krótką metę. Jest to niebezpieczna sytuacja. Natomiast jeśli motywatorem jest poczucie, że misja tej firmy czy korporacji, w której pracujemy jest przydatna ludziom i jest w zgodzie z naszym systemem wartości, że robimy oprócz zarabiania pieniędzy coś pożytecznego dla świata, to taki stan rzeczy rysuje się znacznie lepiej.
Społeczna odpowiedzialność biznesu jest tematem szalenie ważnym. Obecnie na świecie podstawowym zagadnieniem jest ekologiczna odpowiedzialność biznesu. Wynika to z zagrożeń, jakie pojawiają się dla przyrody w wyniku różnych działań człowieka. Jeśli ludzie nie zajmą się w odpowiedni sposób tym zagadnieniem, to możemy zapłacić straszną cenę i zyski, które próbujemy osiągać kosztem przyrody zamienią się w ogromne straty. I choć temat jest bardzo trudny do zaakceptowania przez biznes, ponieważ generuje dodatkowe koszta i ogranicza produkcję, to uważam, że trzeba myśleć perspektywicznie. Nie tylko o kolejnym roku budżetowym, ale także o własnych dzieciach i wnukach, które na tym świecie będą żyły.
I.B.: Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów.
Related articles More from author
-
Moja żona jest kreatorką
2024-02-03 -
Oceanic to sukces ludzi z pasją
2024-02-03 -
Zawsze marzyłam
2024-02-03 -
Miejsce dobrych spotkań
2024-02-02 -
Początki firmy A. Blikle
2024-02-03