Uniwersytet Jagielloński w Krakowie
Efektywne zarządzanie uczelniami wymaga trafnych decyzji
Izabela Blimel: Panie rektorze, chciałabym zacząć od cytatu, a mianowicie w jednym z wywiadów powiedział Pan: „Nie ma nic bardziej smutnego i ograniczającego od przymuszania się i tkwienia w czymś, co jest wbrew naszym zainteresowaniom. Trzeba iść za tym, co nas interesuje…”. Dokonany przez Pana wybór studiów teatrologii i literaturoznawstwa kojarzy mi się z ogromną pasją, zamiłowaniem do teatru, sztuki i literatury. Śmiem twierdzić, że dokonał Pan wyboru w zgodzie ze swoimi zainteresowaniami. Czy, gdyby miał Pan możliwość cofnięcia się w czasie i dokonania ponowie wyboru, to była by to taka sama decyzja?
Prof. dr hab. Jacek Popiel, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie: Jako rektor zawsze staram się promować ideę, że edukacja powinna być zgodna z pasją i zainteresowaniami młodego człowieka. Mój wybór studiów był zgodny z moimi pasjami. Gdybym miał możliwość cofnięcia się w czasie, zdecydowałbym się na tę samą dziedzinę, która do dziś mnie fascynuje. Jestem zadowolony z wyboru swojej drogi edukacyjnej, ponieważ dzięki niej zdobyłem wiele cennych doświadczeń i umiejętności, które wpłynęły na moje życie zawodowe. Pięćdziesiąt lat temu wybór polonistyki był dla mnie naturalny. Dziś także wybrałbym polonistykę powiązaną z historią teatru, dramatu i sztuki. Miałem tę niezwykłą szansę, że mogłem pogłębiać moje zainteresowania nie tylko na uniwersytecie, ale także w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie, obecnie Akademii Sztuk Teatralnych. Doświadczenie, które zdobyłem jako historyk teatru i dramatu, nadal jest dla mnie niezwykle ważne. Pracując w szkole teatralnej, miałem okazję poznać proces kształcenia aktorów i reżyserów oraz uczestniczyć w powstawaniu i realizacji spektakli teatralnych w kontakcie z publicznością. To jest coś, czego nie można odkryć jedynie poprzez czytanie książek – trzeba tego doświadczyć osobiście. Lata spędzone w szkole teatralnej były i są dla mnie niezastąpionym źródłem tej praktycznej wiedzy.
W pewnym sensie moje doświadczenia w zarządzaniu przez dwie kadencje rektorskie PWST w Krakowie pozwalają na skuteczne kierowanie Uniwersytetem Jagiellońskim. Należy bowiem pamiętać, że zarządzanie instytucjami wymaga nie tylko wiedzy o nich, ale także umiejętności analizy, zbierania opinii i podejmowania odpowiedzialnych decyzji. Te umiejętności rozwijają się stopniowo poprzez praktykę i codzienne działanie, a nie tylko poprzez teoretyczną wiedzę z zakresu zarządzania czy marketingu. W praktyce często napotykamy problemy, których nie da się znaleźć w literaturze przedmiotu, więc mogę stwierdzić, iż największą szkołą zarządzania jest właśnie doświadczenie praktyczne.
Wracając jeszcze raz do odpowiedzi na pani pytanie, nie miałbym obecnie wątpliwości – gdybym był maturzystą, wybrałbym polonistykę. Podczas moich studiów uzyskanie dobrych wyników już na pierwszym roku, pozwalało na korzystanie z indywidualnego toku studiów. Szczęście mi sprzyjało, gdyż zostałem przydzielony pod opiekę profesora Henryka Markiewicza, wybitnego literaturoznawcy i teoretyka literatury, a zarazem bardzo otwartego człowieka. Kształtując razem ze mną program dalszych studiów, profesor zachęcał mnie do jednoczesnego studiowania filozofii, uczęszczania na zajęcia w szkole teatralnej, czy uczestnictwa w działaniach koła naukowego. Pragnę podkreślić, że w latach siedemdziesiątych XX wieku w postawie wielu naszych profesorów była taka otwartość, szczególnie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Z wdzięcznością wspominam tych, którzy umożliwili mi tę edukację. To było naprawdę wspaniałe! A przecież mogło być inaczej, mogłem zostać ograniczony do realizacji klasycznej drogi zmierzania do dyplomu, a moje studia sprowadzałyby się jedynie do zaliczania kolejnych egzaminów. Gdy teraz przy różnych okazjach wyrażam pewne zastrzeżenia wobec obecnego systemu edukacji, dotyczą one przede wszystkim rezygnacji z potrzeby patrzenia na każdego studenta, a także licealistę, przez pryzmat tego, kim jest i w jakim kierunku można by skierować jego zainteresowania, aby poczuł, że nauka nie polega tylko na zbieraniu punktów. Oczywiście ocena jest ważna, ale jeszcze ważniejsze jest to, aby student czuł, że miejsce, które wybrał, jest dla niego właściwe.
W marcu b.r. miałem okazję powitać uczestników Dnia Otwartego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jest to wydarzenie, które stanowi już tradycję większości polskich uczelni. Szacuję, że przez Auditorium Maximum UJ, w ten dzień, przewinęło się około trzech tysięcy maturzystów. Podczas rozmów z nimi, zauważyłem, że są zagubieni, ponieważ nie są pewni czy wybrany kierunek studiów będzie dla nich odpowiedni. Zawsze marzyłem o tym, by stworzyć taki model studiowania, aby na pierwszy rok przyjmować na wydział, nie na kierunek. Tak, by młody człowiek miał możliwość poznania specyfiki różnych nauk i dopiero później, po roku, dokonywał wyboru, czy chce dalej studiować socjologię, psychologię, filozofię czy wiedzę o teatrze. Wówczas miałby szansę, by zorientować się, jaka jest kolosalna różnica między szkołą średnią uczącą pod testy i punkty a otwieraniem umysłu, zwiększaniem świadomości, bo przecież na tym polega studiowanie. Wiele razy wyrażałem tę opinię, ponieważ uważam, że zbyt wczesna specjalizacja na pierwszym roku studiów może być problematyczna. Wiele osób w wieku 18 lat nie jest jeszcze pewnych, co chciałoby studiować, a więc warto dać im możliwość bliższego poznania różnych dziedzin na początku studiów. Jest to ważne, aby lepiej zrozumieć, jaką ofertę proponują uczelnie i co mają do zaoferowania młodemu człowiekowi. Dopiero po takim rozpoznaniu studenci mogliby bardziej świadomie wybrać kierunek, który najlepiej odpowiada ich zainteresowaniom i umiejętnościom. Niestety, obecnie dominuje tendencja do szybkiego specjalizowania się. Wpadliśmy w pewien schemat, z którego nie jest łatwo wyjść. Jeśli np. chodzi o nauki humanistyczne, młodzi ludzie mogliby studiować bez konieczności precyzowania na starcie, czy to jest edytorstwo, filologia nauczycielska, polonistyka, teatrologia, komparatystyka czy specjalność antropologiczno-kulturowa. Na pierwszym roku studiów przystąpiliby do wspólnego programu, wraz z pewnymi opcjonalnymi ćwiczeniami do wyboru. Osobiście wolałbym, aby po pierwszym roku studiów młoda osoba mogła zdecydować, w której specjalizacji czuje się silniejsza. Na przykład, czy jest to komparatystyka, czyli literatura porównawcza, która uwzględnia nie tylko literaturę narodową, ale także literaturę obcą i różne kierunki sztuki. Jeśli ktoś bardziej interesuje się historią teatru i dramatu, to mógłby wybrać teatrologię. Podobnie byłoby na studiach społecznych. Młodzi ludzie często wybierają psychologię, ale potem okazuje się, że ich wyobrażenia o tej dziedzinie były zupełnie inne, np. myśleli, że wybierając psychologię, będą w stanie pomóc sobie w rozwiązywaniu swoich problemów emocjonalnych, a jednak tak nie jest.
I.B.: Panie rektorze, w Polsce obowiązuje boloński system 2-stopniowy, proszę powiedzieć, jakie w Pana opinii, są wady i zalety tego systemu?
J.P.: Muszę to powiedzieć, system boloński, którym tak zachwyciła się Europa, nie jest idealnym modelem. Zachłysnęliśmy się na początku dwustopniowym systemem kształcenia i dzieleniem toku studiowania na licencjat i studia magisterskie. Dziś, po latach doświadczeń, widzę jego niedoskonałość i mielizny. W przypadku niektórych kierunków tok nauki powinien być pięcioletnim programem, który da możliwość kompletnego wykształcenia człowieka i wyposażenia go w pełną wiedzę o dyscyplinie, którą wybrał.
Jako dyrektor Instytutu Polonistyki UJ miałem okazję wprowadzać studia w systemie bolońskim do naszego instytutu, aczkolwiek środowisko polonistyczne miało wówczas duże opory, zwłaszcza w odniesieniu do filologii narodowej. Decyzje te były jednak narzucone z góry, ustalono, że tylko określone kierunki będą traktowane jako studia jednolite, polonistyka miała być dwustopniowa. Na początku wszystko wydawało się w porządku, dopóki nie okazało się, że próbujemy zmieścić pięcioletni program studiów w ramach studiów licencjackich, co oczywiście było nierealne. Dodatkowo, w praktyce, studia drugiego stopnia polonistyki nie przyciągały jedynie absolwentów filologii polskiej. W efekcie, mamy do czynienia z dramatyczną sytuacją, gdzie na studia drugiego stopnia mogą aplikować zarówno osoby, które ukończyły trzyletnią polonistykę, jak i te, które zdobyły wykształcenie na kierunkach innych niż humanistyczne.
Podczas prowadzenia seminarium magisterskiego miałem pewną interesującą sytuację. Wśród studentów drugiego stopnia pojawiła się absolwentka dietetyki, co wywołało moje ogólne zdziwienie. W wyniku systemu bolońskiego trafiła na kierunek teatrologii. Pod koniec października, gdy rozpoczęliśmy rozmowy na temat wyboru tematu pracy magisterskiej, okazało się, że ma bardzo niewielką wiedzę nie tylko na temat teatru antycznego elżbietańskiego, twórczości Szekspira. Nie miała także pojęcia o historii teatru polskiego i europejskiego na przełomie XIX i XX wieku, kiedy to kształtowały się reguły współczesnego teatru. Uświadomiłem sobie, że za chwilę miała otrzymać magisterium z teatrologii, chociaż w praktyce nie miała odpowiedniej wiedzy. Oczywiście, dostarczyłem jej zestaw lektur do uzupełnienia, ale zrozumiałem, że może mieć trudności z napisaniem pracy magisterskiej. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że temat pokarmów, uczt w dramacie jest ważny, więc wybierze teksty literackie, które pozwolą jej na wykorzystanie dotychczasowej wiedzy. Niestety w ciągu dwóch lat nie była jednak w stanie uzupełnić podstawowej wiedzy teatrologicznej. Ta anegdota pokazuje, że czasem różnica w wiedzy między studentami może być ogromna, co może prowadzić do różnych problemów, z którymi musi się uporać nauczyciel akademicki. Nie opowiadam tego, aby krytykować system boloński, który ma swoje zalety, szczególnie w przypadku studiów zawodowych, gdzie po trzech latach można podjąć pracę. Jednak uważam, że studia drugiego stopnia powinny być lepiej powiązane ze studiami pierwszego stopnia. Warto dodać, że zdarzają się osoby, które kończą studia z zupełnie innej dziedziny i są tak zafascynowane nowym kierunkiem, że ich wiedza przewyższa czasem wiedzę absolwentów pierwszego stopnia. Tak dzieje się, gdy wybierają kierunek studiów ze względu na pasję.
I.B.: Jakie są Pana refleksje na temat zarządzania uczelnią z perspektywy czasu i wydarzeń, jakie miały miejsce w ostatnich latach?
J.P.: W trakcie pandemii Covid-19 w 2020 roku, w ostatni statutowo możliwy dzień zostałem wybrany 306. rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do ostatniego momentu nie było pewności, czy uda się zorganizować kluczowe zebranie Kolegium Elektorów. Jednak ten dzień, 12 maja, był szczególny, gdyż obchodziliśmy 656. rocznicę powołania UJ. Jestem w historii jedynym rektorem wybranym w święto uczelni. Dlatego ten wybór był dla mnie niezapomnianym przeżyciem.
Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, iż pierwsze dwa lata mojej kadencji były bardzo trudne, ponieważ wraz z zespołem współpracowników w dramatycznej rzeczywistości pandemii Covid-19 musiałem skupić się na kierowaniu uczelnią oraz realizacją naszych podstawowych obowiązków, które obejmowały zarówno dydaktykę, jak i badania naukowe.
Mieliśmy to szczęście, że byliśmy bardzo dobrze przygotowani do zdalnego nauczania, dzięki wcześniejszemu wykorzystywaniu platform e-learningowych. Już w pierwszym miesiącu obowiązywania restrykcji pandemicznych byliśmy gotowi prowadzić zajęcia online oraz organizować spotkania organów uczelni, takich jak Rady Wydziałów czy Senat. Nawet przy zamkniętych budynkach, proces dydaktyczny i badawczy toczył się normalnie. Jestem dumny, że nie dopuściliśmy do przerwy w działalności UJ, z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że stopniowo zdobywałem doświadczenie w zarządzaniu uczelnią w nietypowych czasach. Większość naszych nauczycieli, pracowników administracji pracowało zdalnie, ja natomiast z gronem najbliższych współpracowników byliśmy codziennie w Collegium Novum, żeby rozwiązywać częstokroć dramatyczne historie. W tych dramatycznych miesiącach było jedno bardzo istotne wydarzenie, niezwykle ważne dla naszej społeczności. Parę miesięcy wcześniej oddaliśmy do użytku Szpital Uniwersytecki w Prokocimiu – jeden z najnowocześniejszych w Europie. Okazało się, że bez tego Szpitala sytuacja pandemiczna w Krakowie i Małopolsce mogłaby być znacznie bardziej poważna. Warto wspomnieć, że wielu naszych nauczycieli akademickich pracuje właśnie w Prokocimiu. To, że udało się skutecznie połączyć pracę dydaktyczną, badania i codzienną opiekę nad chorymi stanowi znakomity przykład ofiarności oraz adaptacji do nowych warunków pracy.
Z perspektywy czasu, mogę stwierdzić, że obecnie niejednokrotnie trudno nam powrócić do pewnych rutynowych procesów. Podczas pandemii przyzwyczailiśmy się do nowych sposobów funkcjonowania, wiele warto kontynuować (zdalny obieg dokumentów, możliwość szybkiego kontaktu poprzez różne elektroniczne platformy), ale z obserwacji społecznych wynika, iż praca w odosobnieniu wpłynęła niekorzystnie na nasze relacje międzyludzkie oraz pracę w zespołach. Psychologowie zauważają, że efektem długotrwałego izolowania się są zaburzenia w normalnych interakcjach społecznych. Obecnie, zarówno u studentów, jak i pracowników, nadal obserwujemy te trudności. Dlatego na Uniwersytecie Jagiellońskim, z własnych środków, utworzyliśmy Studencki Ośrodek Wsparcia i Adaptacji „SOWA”. Już w trakcie pandemii uznaliśmy, że taka inicjatywa jest szczególnie potrzebna. Obecnie poszerzamy zakres działalności ośrodka, gdyż zdajemy sobie sprawę, jak ważna jest pomoc psychologiczna i to nie tylko dla młodych ludzi. Jest to wręcz naszym obowiązkiem, nawet jeśli nie dysponujemy specjalnym budżetem na ten cel. W efekcie, szereg naszych działań podjętych w okresie pandemii pokazuje, że zachowaliśmy się odpowiedzialnie. Ludzie z naszego środowiska reagowali także odpowiednio na apele dotyczące szczepień przeciwko Covid-19 i przestrzegania narzuconych wówczas procedur. Uważam, że zarówno pracownicy, jak i studenci wykazali się wielką dojrzałością.
Uniwersytet Jagielloński nie może istnieć bez prowadzenia badań naukowych, a także bez ciągłości w kontaktach międzynarodowych, które są kluczowe dla współpracy z ośrodkami badawczymi i dydaktycznymi na całym świecie. Okres pandemii utrudnił te kontakty, ale dość szybko po likwidacji ograniczeń w podróżach powróciliśmy do bezpośrednich form współpracy.
W momencie, gdy pandemia ustąpiła, powstała kolejna dramatyczna sytuacja – wojna na Ukrainie. Szczególnie chciałbym odnieść się do pierwszych miesięcy od lutego 2022 roku. Przez pół roku ponownie byliśmy świadkami wyjątkowej ofiarności pracowników. Już w lutym podjąłem decyzję o udostępnieniu akademików UJ dla matek z dziećmi i osób starszych, uciekających przed wojną z Ukrainy do Polski. W ten sposób przez kilka miesięcy pomagaliśmy Ukraińcom znaleźć schronienie w Krakowie. To doskonały przykład na to, że obowiązkiem uczelni jest nie tylko edukacja, ale także kształtowanie w ludziach cech gotowości do działania na rzecz społeczności w potrzebie. W większości przypadków ludzie działali bezinteresownie. To kolejne wyzwanie, które sprawiło, że moja kadencja rektorska miała zupełnie inny przebieg niż poprzednie. Była pełna wyzwań i wymagała wprowadzenia natychmiastowych, wcześniej niespotykanych, rozwiązań. W pewnych momentach życiowych, nie tracąc obowiązków dydaktyczno-badawczych, musimy pomyśleć o potrzebach innych osób. Wtedy musimy znaleźć czas i sposób, aby im pomóc. Społeczność Uniwersytetu Jagiellońskiego wykazała się niesamowitą pomysłowością i zaangażowaniem. Do dziś jestem wdzięczny studentom i pracownikom za to, co zrobili. To było naprawdę niezwykłe!
I.B.: Jakie główne zadania i wyzwania może Pan wyróżnić w czasie kadencji rektorskiej 2020-2024?
J.P.: Efektywne zarządzanie Uniwersytetem Jagiellońskim wymaga umiejętności kierowniczych oraz podejmowania trafnych decyzji. Liczba studentów w naszej uczelni oscyluje blisko 35 tysięcy, zatrudniamy ponad 8 tysięcy pracowników, a budżet wraz z pozyskiwanymi środkami z europejskich i krajowych funduszy, przekroczył 1,5 miliarda złotych. To pokazuje skalę naszej uczelni oraz ogrom odpowiedzialności władz za kierowanie najstarszą uczelnią w Polsce.
Rektorzy obejmujący funkcje w 2020 roku, jeszcze nieświadomi nadchodzącej pandemii i wojny na Ukrainie, mieli przekonanie, że głównym ich zadaniem będzie uchwalenie nowych statutów i zasad funkcjonowania uczelni zgodnie z Ustawą 2.0 – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Okazało się jednak, że musimy równocześnie zajmować się realizacją zadań wynikających z Ustawy 2.0, organizacją działalności uczelni w warunkach pandemii Covid-19 oraz później w warunkach wojny na Ukrainie. Wszystkie te czynniki miały istotny wpływ na działalność Uniwersytetu Jagiellońskiego podczas mojej kadencji rektorskiej.
Kolejną kwestią była wypracowanie nowej struktury organizacyjnej uczelni, zgodnej z tzw. Ustawą Gowina. Po długich dyskusjach zdecydowaliśmy się nie rezygnować ze struktury wydziałów. Obecnie na uczelni mamy 16 wydziałów, 31 rad dyscyplin naukowych, posiadających uprawnienia do doktoryzowania i habilitowania w dyscyplinach obejmujących zarówno nauki humanistyczne, społeczne, przyrodnicze, ścisłe, jak i medyczne. W praktyce oznacza to, że z jednej strony mamy rady wydziałów, zajmujące się dydaktyką i badaniami, a z drugiej strony rady dyscyplin, które prowadzą działania związane z przewodami doktorskim i habilitacyjnym. Jest to ogromne wyzwanie organizacyjne, wymagające harmonijnego funkcjonowania wszystkich struktur. Mogę stwierdzić, że przeszliśmy ten proces reorganizacji pracy uczelni bez większych problemów.
Aby zrozumieć skalę przeobrażeń podam jeden przykład. W UJ kierunek psychologia prowadzony jest na dwóch różnych wydziałach: na Wydziale Filozoficznym i Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej. Przed wprowadzeniem nowej ustawy, obie rady wydziałów prowadziły doktoraty i habilitacje w ramach swoich struktur. Kiedy powstała rada dyscypliny psychologia, do niej musieli przejść zarówno pracownicy Wydziału Psychologii, jak i Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej. Warto zauważyć, że lokalizacje tych wydziałów są różne: psychologia tzw. „filozoficzna” znajduje się przy ul. Romana Ingardena, w samym centrum Krakowa i blisko Biblioteki Jagiellońskiej, natomiast psychologia z Wydziału Zarządzania zlokalizowana jest na Kampusie UJ na Ruczaju. Choć na pierwszy rzut oka może to wydawać się banalne, to prawda jest taka, że prowadzenie dydaktyki i badań w rozproszonych lokalizacjach mogło niekorzystnie wpłynąć na ocenę dyscypliny psychologia, na Uniwersytecie Jagiellońskim jako całości. Potrafiliśmy z tym problemem sobie poradzić i nasza psychologia jest jedną z najlepszych w Polsce i cenioną w świecie.
Kolejną istotną kwestią było włączenie Uniwersytetu Jagiellońskiego na listę 10 uczelni badawczych, w ramach programu „Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza” ogłoszonego przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Ta prestiżowa nominacja umocniła pozycję naszej uczelni na arenie krajowej i międzynarodowej. Program ten związany jest projektem strategicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego – osiągnięciem statusu znaczącego w świecie uniwersytetu badawczego. Kluczowe działania w tym procesie obejmują wzmocnienie obszarów, takich jak partnerstwa międzynarodowe, pozyskiwanie grantów badawczych, rozwój innowacyjnych badań i kształcenia, zaangażowanie społeczne uczelni, transfer wiedzy i technologii.
Nowością, która pojawiła się w uczelni w efekcie nowej ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce, a zarazem stanowi obszar, który wymaga szczególnej uwagi, są obecnie cztery szkoły doktorskie, które zastąpiły tradycyjne studia doktoranckie. Już niedługo poddane zostaną pierwszej zewnętrznej ocenie. Jestem przekonany, że te oceny są ważne dla środowiska naukowego. Warto podkreślić, że otrzymaliśmy już pozytywną ocenę przez międzynarodową komisję z realizacji programu IDUB. Systematycznie poddawane są ocenie kierunki studiów prowadzone przez nasz uniwersytet.
I.B.: Które kierunki otrzymały certyfikat doskonałości?
J. P.: W roku ubiegłym doceniono, przyznając Certyfikat Doskonałości Kształcenia – Doskonały kierunek, pięciu kierunkom: administracja, chemia medyczna, pielęgniarstwo, prawo, prawo własności intelektualnej i nowych mediów.
I.B.: A problem wynagrodzeń?
J.P.: Kolejnym istotnym aspektem w codziennym zarządzaniu uczelnią jest kwestia wynagrodzenia w nauce. Przez ostatnie lata władze resortu przy wzrastającej inflacji nie potrafiły w budżecie państwa wywalczyć zwiększenia wynagrodzeń zarówno dla nauczycieli, jak i pracowników administracyjnych oraz doktorantów. Sytuacja stała się naprawdę dramatyczna. Dopiero ostatnie decyzja o zwiększeniu uposażeń od stycznia 2024 roku znacząco poprawiła nastroje w naszym środowisku. W marcu br. zostało podpisane porozumienie ze związkami zawodowymi, na mocy którego wypłaciliśmy już podwyżki o 30 % dla nauczycieli akademickich i 20 % dla pozostałych pracowników. Wzrosły także stypendia w szkołach doktorskich. W tym zakresie obecne Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wypełniło składane wcześniej obietnice. Na pewno rektorzy będą nadal walczyć nie tylko o większe nakłady na szkolnictwo wyższe, badania naukowe, ale również o wzrost wynagrodzeń, stypendiów i pomoc materialną dla studentów.
I.B.: Koniec roku 2022 to także zawirowania w cenach energii w naszym kraju, które stały się realnym zagrożeniem dla funkcjonowania uczelni w Polsce, w tym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jaka wówczas była Pana reakcja na jedyną ofertę na dostawę energii elektrycznej?
J.P.: Zgadza się. W ostatnich latach doświadczyliśmy dramatycznego wzrostu cen energii elektrycznej. W tym zakresie moim osiągnięciem, nie tylko jako rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego, lecz także jako wiceprzewodniczącego Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, była natychmiastowa reakcja na wysoką ofertę cenową, jaką otrzymaliśmy od jednej ze spółek energetycznych Skarbu Państwa. Podczas posiedzenia podkomisji sejmowej, zabierając głos w dyskusji, powiedziałem, że jeśli cena energii elektrycznej nadal będzie tak drastycznie rosła, będę zmuszony zamknąć uczelnię z dniem 1 stycznia 2023 r. Na wspomnianym posiedzeniu przedstawiłem ofertę na dostawę energii elektrycznej, którą otrzymał Uniwersytet Jagielloński, był to wzrost o 700 procent w stosunku do poprzedniej. Pamiętam, że na posiedzeniu komisji pojawiła się sytuacja wyjątkowa, bowiem posłowie zarówno z opozycji, jak i koalicji, uznali, że taka sytuacja jest nie do przyjęcia. Wówczas zagwarantowano, że uczelnie znajdą się na liście instytucji, w których ceny energii są cenami regulowanymi. Przepisy w tym zakresie zostały stosunkowo szybko wprowadzone i uratowały uczelnie przed bankructwem. Dziś czuję satysfakcję, że w odpowiednim momencie zareagowałem na dramatyczny wzrost cen energii i podjąłem działania na rzecz nie tylko UJ, ale całego środowiska akademickiego. Ten jeden choćby przypadek podkreśla trudności z jakimi borykają się rektorzy polskich uczelni. Muszą oni nie tylko dbać o pozyskiwanie funduszy na działalność swoich placówek, kierować codziennym życiem uczelni, ale także być świadomi zmian w przepisach prawnych i gospodarczych, które mogą mieć istotny wpływ na ich funkcjonowanie. Nagłe i drastyczne podwyżki opłat za energię, gaz, niekorzystne zmiany w prawie mogą być dla nich poważnym wyzwaniem, które może nawet zagrozić normalnemu funkcjonowaniu uczelni. Mógłbym powiedzieć, że rektorzy powinni być czujni i gotowi na szybkie reakcje w przypadku nieprzewidzianych zmian w prawie, polityce finansowej kraju itd.
I.B.: Jakie główne obszary badawcze, czy zespoły naukowo-badawcze warto wyróżnić na UJ, jakie są najważniejsze?
J.P.: Odpowiedź na to pytanie może być jedną z trudniejszych, ponieważ uważam, że wszystkie dziedziny i dyscypliny w Uniwersytecie Jagiellońskim są ważne i zasługują na uznanie. Jednakże w pewnych momentach rektor wspomina o sukcesach, które są dla nas niezwykle istotne nie tylko z punktu widzenia zewnętrznego postrzegania uczelni. Mimo faktu, że ostatnie cztery lata były szalenie trudne, uzyskaliśmy szereg grantów badawczych, w tym prestiżowych grantów ERC. Uważam to za ogromny sukces UJ. Pamiętam, jak z moim poprzednikiem na stanowisku rektora, prof. Wojciechem Nowakiem, marzyliśmy o choćby jednym grancie ERC, a obecnie mamy ich dziewięć. Publikacje wyników naszych prac badawczych w najbardziej prestiżowych czasopismach, i to z wielu dziedzin nauki jest istotnym wydarzeniem w życiu naukowym Uniwersytetu Jagiellońskiego i stanowi potwierdzenie najwyższych światowych standardów osiąganych przez naszych naukowców. W tym obszarze warto wspomnieć o zespołach badawczych, które realizują prestiżowe granty finansowane np. przez Europejską Radę ds. Badań Naukowych czy we współpracy z Towarzystwem Maxa Plancka (mamy w UJ trzy prestiżowe Centra Doskonałości Naukowej Dioscuri), a ich wyniki są szeroko rozpoznawalne w świecie naukowym. Jestem przekonany, że naukowa działalność UJ stoi na równi z międzynarodowymi ośrodkami badawczymi. Potwierdzeniem tego są także badania realizowane w Narodowym Centrum Promieniowania Synchrotronowego „Solaris” i Małopolskim Centrum Biotechnologii.
Ogromną dumą napawa mnie także rozbudowa miasteczka medycznego Collegium Medicum UJ w Prokocimiu, gdzie znajdują się nie tylko dwa znakomite szpitale – najnowocześniejsze w Europie, stanowiące główne centrum kształcenia studentów, ale i przestrzenie badawcze. Mam nadzieję, że w niedługim czasie uda nam się zakończyć realizowane obecnie inwestycje. Jesteśmy świadomi, że w dzisiejszych czasach nie ma możliwości powadzenia na wysokim poziomie badań i dydaktyki w dziedzinie medycyny, bez nowoczesnego zaplecza.
Chciałbym wspomnieć, iż w strukturach Uniwersytetu Jagiellońskiego posiadamy także najstarszy w Polsce Ogród Botaniczny, położony przy ulicy Kopernika w Krakowie, który może poszczycić się ponad 240-letnią historią. Jest on dumą nie tylko uczelni, ale także Krakowa. Obecnie prowadzimy tam szereg modernizacji, w tym odbudowę historycznej szklarni, która przez ponad 80 lat istniała w tymże ogrodzie. Wewnątrz nowoczesnego obiektu zostanie odtworzona kolekcja roślin z Ameryki Środkowej i Południowej. Przestrzeń ta będzie wykorzystywana głównie do celów edukacyjnych, a także będzie miejscem organizacji konferencji oraz wydarzeń kulturalnych. Ogród Botaniczny jest niezwykłym miejscem, przyciągającym zarówno mieszkańców Krakowa, jak i turystów z całego świata.
Niezwykle ważnym aspektem w codziennym funkcjonowaniu uczelni jest współpraca z samorządem studenckim. Mówię o tym z pełnym przekonaniem, ponieważ żadna uczelnia nie może istnieć bez dobrej, merytorycznej i harmonijnej współpracy ze studentami, zwłaszcza mając tak liczną populację studentów jak UJ. Samorząd to grupa osób w życiu uczelni, która reprezentuje i wyraża problemy studentów. Mam to szczęście, że współpraca układa się znakomicie od wielu lat, najtrudniejsze problemy rozwiązujemy poprzez dialog, wspólnie poszukujemy optymalnych form komunikacji. Obecnie walczymy o zdobycie środków na budowę nowego akademika w Kampusie na Ruczaju.
I.B.: Panie rektorze, na zakończenie chciałabym spytać, jakie wyzwania stają przed rektorami polskich uczelni w najbliższych latach?
J.P.: Myślę, że pierwsze wyzwanie jest związane z ustabilizowaniem sytuacji prawnej szkolnictwa i nauki, czyli doprowadzenie do bardzo poważnej analizy pozytywnych i negatywnych skutków wprowadzenia ustawy 2.0 oraz określenia w sposób precyzyjny, z perspektywą wieloletnią, zasad ewaluacji, czyli oceny działalności badawczej uczelni. Dalej należy ocenić sytuację szkół doktorskich i absolwentów tych szkół, którzy nie mają bliżej określonych perspektyw zatrudnienia – to również musi być przedyskutowane. Niezwykle istotna jest także kwestia większej współpracy ze światem, czyli intensyfikacja wymiany międzynarodowej, nie tylko w sensie uczestniczenia w sesjach, ale również tworzenia jeszcze większej liczby międzynarodowych zespołów badawczych, ponieważ pandemia Covid-19 w pewnym wymiarze zatrzymała ten proces.
Kluczowym wyzwaniem dla rektorów jest polityka kadrowa i finansowa. Bez znacznego zwiększenia inwestycji w dziedzinę nauki w Polsce, perspektywa awansu do światowej czołówki uczelni może być nierealna w horyzoncie najbliższych 10 czy 20 lat. Mimo że politycy i dziennikarze często odnoszą się do międzynarodowych rankingów, brak wzrostu funduszy przeznaczanych na badania naukowe stawia nas w pozycji deficytowej. Warto pamiętać, że efekty badań naukowych często ujawniają się dopiero po 15 czy 20 latach. Wystarczy spojrzeć na czas, jaki upływa od osiągnięcia danego przełomu w nauce do otrzymania Nagrody Nobla. Jest to czas poprzedzony ogromnymi nakładami finansowymi i wieloletnimi badaniami. Aby Polska mogła aspirować do roli lidera w dziedzinie nauki, konieczne jest zwiększenie środków przeznaczanych na wynagrodzenia pracowników naukowych oraz na samo prowadzenie badań.
Na zakończenie przekażę myśl, które być może nie będzie popularna. W moim przekonaniu ważne jest, aby rozważnie alokować środki na badania naukowe w Polsce. Nie uważam, że nasz kraj dysponuje wystarczającymi zasobami, aby prowadzić badania naukowe w tylu dziedzinach nauki we wszystkich ośrodkach akademickich. Na pewno warto rozwijać szkolnictwo wyższe w całym kraju, doceniać znaczenie uczelni w małych ośrodkach. Ale badania na światowym poziomie mogą być prowadzone tylko w określonych miejscach, niekiedy ulokowanych także poza głównym centrami nauki. Nasze państwo powinno skoncentrować się na wybranych obszarach badawczych i ośrodkach z potencjałem, zamiast rozprowadzania środków w myśl zasady „minimum dla wszystkich”. Ta zasada na pewno nie przyniesie pożądanych rezultatów w rozwoju naukowym. Decyzja jest trudna, ponieważ dotyczy polityki finansowej państwa i może mieć wymiar polityczny. Jednakże, w obliczu ograniczeń budżetowych naszego kraju, koncentracja znaczących nakładów finansowych w miejscach z dużym potencjałem badawczym wydaje się niezbędna. Moje stanowisko może być niepopularne, ale uważam, że czasem warto wyrazić pewne niepopularne opinie w imię wyższych celów.
I.B.: Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych osiągnięć i sukcesów.
Fot.: zasoby własne UJ